Anna Moczulska - "Bajki, które zdarzyły się naprawdę"

   Mam wrażenie, że pogoda idealnie dopasowała się do czytanej przeze mnie lektury. Choć za oknem cudowne słońce, to w rzeczywistości hula lodowaty wiatr. Takie fałszywe wrażenie piękna, które ulatuje jak tylko wyściubimy nos z domu. Również w książce Anny Moczulskiej odnajdziemy złudne nadzieje, marzenia i pragnienia kobiet, którym los przygotował wielkie wyzwania. 


   Nie pamiętam jak trafiłam na bloga "Kobiety i historia", ale wiem, że było to dla mnie wielkie odkrycie. Powiedzieć, że lubię historię to za mało. Wręcz uwielbiam siedzieć w bitwach, paktach i kolejnych koronacjach. Na każdym etapie szkolnej nauki brakowało mi jednak w lekcjach  tego czegoś. Tego co wciąga bez reszty, tego co sprawia, że chcemy przewrócić następną kartkę i następną i czujemy niedosyt kiedy okaże się, że to już koniec. To coś to oczywiście...ciekawostki :) 
Czytaj dalej

Katarzyna Bonda- "Sprawa Niny Frank"

Na twórczość Pani Bondy czaiłam się od dłuższego czasu. Właściwie miałam na nią chrapkę jak tylko półki księgarni zostały zasypane jej kryminałami. Co tu dużo mówić- kusiły mnie okładki, kusiły opisy. Wiecie jednak jak to jest, książki w naszym kraju tanie nie są, a zawsze znajdą się ważniejsze wydatki. Na szczęście "Sprawa Niny Frank" w końcu trafiła w moje łapki. Czy było warto tyle czekać? Zapraszam do recenzji :)



Jak już wspomniałam o okładkach, to może zacznijmy z tej strony.  Pierwszy tom (jak z resztą dwa pozostałe też) wydany został w miękkiej oprawie, a sama okładka jest dość...przeciętna. Nie chodzi o to, że mi się nie podoba- wręcz przeciwnie, od razu wiadomo, że mamy do czynienia raczej z kryminałem niż romansidłem. Prosta i schludna grafika z tytułem. Jednak dla mnie zbyt mało "wymyślna".
Czytaj dalej

#3

Chociaż mieliśmy małe załamanie pogody, to wygląda na to, że wiosna nie daje za wygraną :) Nie ma nic lepszego niż jaskrawa zieleń z zapachem kwiatów w tle...

Ostatnio udało mi się uchwycić intensywnie zielony mech, który od razu skojarzył mi się z miniaturową wersją lasu... Spacer umilił nam mokry kot. Z początku myślałam, że coś z nim jest nie tak, ale przy bliższym poznaniu wszystko stało się jasne- najwyraźniej zwierzak wziął wiosenną kąpiel w jeziorze :P
   W trakcie tych okropnych, zimnych dni rozgrzewał mnie pomidorowy krem z grzankami- tym smaczniejszy, że zrobiony przez mojego osobistego Masterchefa ;)
A kiedy wreszcie wyszło słońce, nie mogłam oderwać się od śnieżnej bieli i słodkiego zapachu wiśni...













Czytaj dalej